Mogą w tym momencie skojarzyć się takie byty jak Polskie Państwo Podziemne czy Narodowe Siły Zbrojne i słusznie, choć tym razem (zresztą jak się okazuje: jak zawsze), chodzi mi o sprawę dużo bardziej banalną. Po prostu: jak nie masz z czym wyjść do ludzi – nie wychodź. I w tym momencie, jako że zabrzmiało to już nie tylko banalnie, ale prostacko wręcz, podeprę się psychologią społeczną, w której, jak wiadomo wszystkie twierdzenia mają status naukowych. A zatem, jak uznali amerykańcy (zapewne) badacze, jeśli chodzi o wykonywane przez nas czynności, działamy według następującego schematu: gdy mamy coś dobrze opanowane, lubimy publiczność, obserwatorzy naszych działań motywują nas do jeszcze lepszego ich wykonywania. Natomiast w sytuacjach, w których jesteśmy niepewni swych umiejętności, wolimy działać – nazwijmy to – w ukryciu i dopiero, gdy już czynność opanujemy, zewnętrzni obserwatorzy stają się dla nas pożądani. Proces ten jest oczywiście w dużej mierze nieuświadomiony. Tak się po prostu dzieje. Lub działo.
Jak okazuje się bowiem, „duch czasu”, gdy zbiera żniwo, nic nie oszczędza, nawet prawidłowości zdefiniowanych przez psychologów. I tak do ludzi wychodzi dziś ktokolwiek z czymkolwiek, w tym z byle-czym. Nie wiem, czy warto przytaczać przykłady, bo wpis by się niemiłosiernie wydłużył, może więc ogólnie tylko napomknę o przyjętych obecnie dogmatach: z jednej strony „każdy ma prawo mieć swoje zdanie” (i swobodnie je wypowiadać publicznie, dodajmy), z drugiej zaś „każdy ma prawo się mylić.” I nie ma co ukrywać, obficie z obu praw korzystamy. Błądzenie przestało być możliwością (którą zawsze lepiej zarzucić), a stało się prawem (to temat na odrębny nie wpis, a książkę). Mamy wiec m.in. prawo do głupoty, z którą jeszcze – a jakże – możemy się obnosić. Logicznie rzecz rozwijając: to nie jest świat dla ludzi, którzy mają racje. Tzw. słuszna racja to dyskryminacja tych, którzy błądzą. I tak od pochwały konspiracji doszliśmy do konstatacji, że roi się od – coraz mniej pożytecznych – idiotów. A skoro głową muru nie przebijesz to może ogniem i mieczem?
PS. To ostatnie to nie hejtspeech a pytanie. Moja wina, że retoryczne?