Poradnik jak być solidarnym z TW
W związku z ostatnimi wydarzeniami – poradnik jak warto być przyzwoitym. Jest to zestaw stałych argumentów, które można stosować wymiennie, lub wszystkie na raz. Chodzi o to, by udowodnić, że człowiek (czasami bohater) jest niewinny.
Nikomu nie szkodził / Prowadził grę ze służbami – tak jakby człowiek będący przedmiotem prowadzonej w stosunku do niego gry operacyjnej miał jakiekolwiek pojęcie o technikach bezpieki i wykorzystywaniu przez nią zdobytych informacji – to niestety bezpieka decydowała o tym, czy szkodził. Nawet z pozoru błaha informacja mogła na jakimś etapie sprawy przydać się w do uderzenia w konkretne osoby.
Zapomnijmy już o tym, to przeszłość – ale nagle okazuje się, że część z chóru obrońców TW to jeszcze nieujawnieni współpracownicy; najgłośniejszy przykład takiego frontu antylustracyjnego to Maleszka, ale i np. obrońcy astronoma Wolszczana, koledzy po fachu, którzy okazywali się TW.
Materiały SB to w większości fałszywe donosy wykreowanych przez SB tajnych współpracowników – w toku badań naukowych zdaje się, że nie ustalono jeszcze takiego przypadku, ale głównym argumentem przeciwko tej tezie jest fakt, że zadaniem funkcjonariuszy nie było werbowanie TW dla samego werbowania, dzięki czemu mieli otrzymywać premie – TW byli werbowani tylko i wyłącznie w celu prowadzenia konkretnej sprawy operacyjnej (co było obwarowane skomplikowaną biurokracją).
Na koniec porównanie reakcji na fakt kolaboracji z totalitaryzmem niemieckim i sowieckim (który wiąże się z tematem „polskiego antysemityzmu”):
wychodzi informacja, że któryś z salonowych polityków był donosicielem SB. Nieważne kto, śpiewka zawsze jest ta sama – był szantażowany, dziecko, babcia, chora żona, wyjazd za granicę na stypendium – mimo że fakty dowodzą jasno, że kapował dla pieniędzy. „Wiesz, kwity sfałszowane, nie można wierzyć, trzeba być zawsze pełnym wątpliwości”. Kluczowe jest „niuansowanie”. W końcu pojawia się ostateczne rozwiązanie problematycznej kwestii dające odpór wszystkim nienawistnikom: NIE BYŁO CIĘ TAM, SYNKU. A on dbał o rodzinę, podjął bardzo trudną decyzję. Dochodzą do tego uwikłania w zaprowadzanie nowej okupacji w Polsce po II wojnie światowej. Sowieckie i polskojęzyczne watahy po wojnie metodycznie odcinały narodowi głowę i wyrywały serce. Ale wiesz, czasy były ciężkie. Oni wierzyli w komunizm, a przecież zostali oszukani. Ci sami ludzie, widzący przecież wielość odcieni szarości, powiedzą że komuniści zelektryfikowali wieś, że reformy, Peweksy, coca-cola. Skoro więc system, mający swoje blaski, mógł być w stosunku do obywateli tak brutalny, a w stosunku do funkcjonariuszy tak wymagający, że zmuszał do donoszenia i kurwienia się – to co w takim razie powiedzieć o okupacji niemieckiej? Dlaczego nie przyłożyć tej samej miary do czasów II wojny światowej i nie „niuansować” sytuacji, tych którzy wtedy żyli? I nie było Peweksów, coca-coli, M4 – był sznur, plucie w twarz na ulicy i łapanki. W przypadku esbeckich donosicieli i utrwalaczy władzy ludowej paleta reakcji i usprawiedliwień jest bogata, zupełnie inaczej niż w przypadku donosicieli, i oskarżonych o nią, spod okupacji niemieckiej; tu nikt nie krzyknie NIE BYŁO CIĘ TAM, SYNKU.