Karę 4 tys. złotych grzywny jednak trzeba będzie zapłacić. Tak orzekł tydzień temu sąd wobec byłego wicemarszałka województwa podlaskiego – Walentego Koryckiego. Pan wicemarszałek sam nawarzył sobie piwa tudzież innych napojów wyskokowych, które przesądziły o tym, że miał 1,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. A w takim stanie pracować nie wolno na urzędzie.
Być może wynik 1,3 promila nie powala, bo w naszym województwie zdarzali się lepsi zawodnicy, których powalił wynik zbliżony do 10 promili. Tylko, że nie wszyscy pełnią funkcje publiczne, na dodatek odpowiedzialne wobec całej społeczności województwa podlaskiego. I choć pan wicemarszałek Korycki nie był nawalony jak ruski plecak pod zieloną granicą, to konsekwencje swojego zachowania poniesie. Będzie musiał wysupłać z portfela 4 tys. złotych na grzywnę, którą wczoraj orzekł sąd wobec niego.
Przypominamy w skrócie jak wyglądała cała sytuacja, która zaprowadziła byłego wicemarszałka przed oblicze wymiaru sprawiedliwości. A to była w sumie bardzo ciekawa historia, która pewnie nie miała się skończyć wyrokiem skazującym. Mianowicie, jesienią 2014 roku, na spotkanie do urzędu marszałkowskiego przyszły w asyście ekipy telewizyjnej – zwolnione kobiety ze Szkoły Policealnej nr 2 Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku. Chciały wyjaśnień w sprawie braku reakcji władz województwa podlaskiego na nadużycia w szkole, z której zostały zwolnione. I w trakcie rozmów w budynku na Wyszyńskiego, pojawił się były wicemarszałek – Walenty Korycki, od którego dało się wyczuć woń alkoholu. Zaś kilka wymienionych zdań pomiędzy rozmówcami wystarczyło obecnemu przy spotkaniu dziennikarzowi do tego, aby zdecydować się na wezwanie policji, która sprawdziłaby stan trzeźwości Koryckiego.
Walenty Korycki nie chciał poddać się badaniu na miejscu. Został przewieziony na komisariat. Tam okazało się, że miał 1,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. To wystarczyło, aby postawić mu zarzuty o wykonywaniu obowiązków służbowych w stanie nietrzeźwości. Od początku nie przyznawał się do winy. Najpierw twierdził, że był na zwolnieniu, później, że na urlopie, a jeszcze później, że przyjechał tylko po swoją teczkę i laptopa, które zostawił w urzędzie poprzedniego dnia. Zarzekał się, że nie pracował w takim stanie, więc zarzut o wykonywaniu obowiązków służbowych w stanie nietrzeźwości jest nieuzasadniony. Sąd jednak pierwszej, ale i już drugiej instancji, był zdecydowanie innego zdania.
– Przyjechał służbowym samochodem. Po przyjściu do miejsca pracy, zdjął wierzchnie ubranie i poprosił w sekretariacie o przygotowanie mu herbaty. Natomiast na jego biurku były rozłożone dokumenty – mówiła sędzia Dorota Niewińska.
Sąd pierwszej instancji nie miał wątpliwości, że były wicemarszałek województwa podlaskiego – Walenty Korycki – przebywał w pracy w stanie nietrzeźwości. W lipcu ubiegłego roku zdecydował, że za takie zachowanie należy się kara i wymierzył grzywnę w wysokości 4 tys. złotych. Wczoraj sąd rozpatrując odwołanie Walentego Koryckiego utrzymał tę karę. Jak wyjaśniła sędzia Niewińska nie ma i nie może być przyzwolenia dla tego typu zachowań bez względu na zajmowane stanowisko.
(Cezarion/ Foto: wrotapodlasia.pl)