W państwie socjalnym wszystko działa tak, jak partia Razem sobie wyobraża: potrzebujący dostają pomoc (bo zapewniają że sobie nie radzą), edukacja jest dostępna dla wszystkich (ale równa poziom do najsłabszych), podatki są progresywne (ale tylko dla tych, których nie stać na płacenie ich w rajach podatkowych), feministek urodzaj (temat rzeka, daleki od urody), system emerytur sprawny bardzo (wiem- trochę wstyd ze ten wiek emerytalny podnoszą, ale Premier Spawacz kiedyś może się opamięta), Ale za to renty… miód, malina! Działa to zadziwiająco. I co w Polsce może zdziwić: nawet taki delikwent bez kończyny, nie musi na komisji lekarskiej udowadniać, że owa mu siłą wiary kiedyś nie wyrośnie i rentę dostanie tu bez zbędnego szemrania. Zdumiewające!)
Ale i w Szwecji bywają przypadki chorób wymykające się wszelkim statystykom.
Niejaki Roger Tullgren, rocznik 1965, zachorował nagle. Zwyczajny nastolatek, zdrowy, zdolny, urodziwy. Jednak szczęście rodziny zburzył podstępny i śmiertelny wróg, nauce dotąd nieznany!
Wszystko zaczęło się od czasu przesłuchania płyty Black Sabbath w 1971 roku, Roger nagle, właściwie w jednej chwili, dostał….. obsesji heavy metalowej! Biedulka MUSI (sic!) słuchać, manifestować styl i być na każdym koncercie na jaki uda mu się dotrzeć. A!… i grać (za niegranie stypendium powinien był dostać). Ponury żart?! Nie! Nie dla Niego i jego rodziny.
Kiedy był młody – dało się żyć. Pewnie mamusia fundowała bilety i piwo, albo powszechne zasiłki i pożyczki studenckie zrzucały się na tę pasję. Lata minęły, pan młodzieniaszkiem juz nie jest, rodzina na karku się pojawiła, a z nią egzotyczny obowiązek- praca! Koncert rzecz święta, jechać trzeba! No i przez to – ta praca – się go trzymać nie chce! Źli kapitaliści (gatunek na wymarciu, ale wciąż tu są) nie rozumieją jego pasji i zwalniają go, jak tylko opuści samowolnie stanowisko pracy. W ciągu roku potrafi obskoczyć nawet 300 imprez! Przepraszam!- Gigów!
Zmartwiony swoją sytuacją (wszak zdrowie najważniejsza rzecz, a o rodzinę trzeba jakoś zadbać), postanowił skonsultować się ze specjalistami (na własną rękę, bo w wykazie chorób takiego przypadku nie było).
Specjalistów było aż pięciu, a cała praca (!) zajęła Rogerowi 10 lat! (I niech nikt nie mówi ze nierób!)
Diagnoza była druzgocąca: uzależnienie od hard rocka, niepozwalające na prowadzenie normalnego trybu życia! A on by pewnie chciał, tak jak wszyscy! A tu taki wyrok! Czy z Tym da się żyć!? Ile mi zostało? Co robić?! Tyle sprzecznych myśli w tej mądrej głowie!
I tu z pomocą ruszył szwedzki system socjalny, który żadnej bidulki na lodzie nie zostawi.
Ufundowali bykowi rentę częściową! Czyli, kokosów niby nie ma, ale dostaje pieniądze w wysokości zapewniającej egzystencję. Dodatkowo znalazł pracę na zmywaku (bądź też, z bezsilności, system dofinansował stanowisko pracy, żeby nieroba zaktywizować- jak to się tu odbywa). Spędza tam po parę godzin dziennie- jeśli grafik rockowy pozwoli. A dodatkowo ma dowolność co do: stroju, czasu pracy i głośnego słuchania muzyki (byle gościom nie przeszkadzać).
Państwo ma- Państwo da!
Było to w 2007 roku, po pięciu latach, na pytanie dziennikarza- ”Jak zdrowie?” 🙂 – zmartwiony Pan odpowiedział, że wciąż czuje się uzależniony.
Zmartwię Was: To zniosło jajo! Ma uroczą córkę, która też lubi muzykę. Tatuś zapewnia że sprawa musi mieć podłoże genetyczne, bo jego pociecha zaczyna mieć już objawy uzależnienia!
I taki scenariusz sobie kreślę w głowie, jak juz tego typu wieści dotrą do śniadego narybku tej ziemi:
Dziyń dybry, ja po rentę, bo uzależniony jestem.
Dzień dobry, a od czego?
Na koncerty musze raz w miesiącu, przez co mam problem ze znalezienium pracy.
Ale tu w aktach wpisała policja i Interpol że coś o …head .… de…ca..pi..taaaa…..
No Tak! Decapitated! taki zespól! Wiadomo! I my z kolegami M U S I M Y ! koniecznie, nawet kilka razy w miesiącu jechać i te dekapitejted….. Słuchać! Tak, no… i ten teges i hedbandżing robić! Innych rzeczy nie lubimy!
Acha. To znam. Mój syn tego słucha. Biedulki, jak Wy to musicie kochać…
Taaaak! Kochamy! Już się doczekać nie możemy żeby znowu to dekapitejtet i hedbandżing! kolega taki dobry, że nawet hedbandżing dwoma głowami naraz robi!
?????
Yyyyyy, pszamy, taki sprośmy żart. Ale to taki taniec właściwie. Jak kiedyś znajdziemy chwilkę to pokażemy synkowi jak się to robi. Pani też zatańczy!
No to ja wam dodatek kulturalny dam jeszcze! bo tu muzyka i taniec! Bo my wspieramy kulturę.
No! Tylko żeby na bilety lotnicze wystarczyło jeszcze!
-^^^-