No i stało się. Ziemia ruszyła na grubo i to tak sprawnie, że w ogóle mało kto się w tym zorientował. Od soboty mamy nowy kontynent – Eurastralię. Pewnie Antypody pozazdrościły Azji, że wraz ze starym kontynentem tworzą Eurazję, dlatego teraz trzeba będzie pozmieniać wszystkie mapy na świecie. Chociaż myślę, że winni tego stanu rzeczy są organizatorzy Eurowizji.
Od dawna twierdzę, że najbardziej rozdmuchany i nie mający nic wspólnego z wydarzeniem muzycznym, konkurs Eurowizji, należy zwyczajnie zamknąć. Albo w ostateczności zmienić jego formułę. Wszak w ogóle nie o śpiewanie, ani nie o piosenki tam chodzi. Oprawa zawsze jest bardzo ładna, więc przynajmniej dla tej sfery można by było zostawić, aby inne telewizje na świecie mogły się podszkolić, jak zorganizować ładne studio z ładnym światełkiem. Inna sprawa, że przydałoby się więcej stylistów. Od migotania różnych błyskotków na strojach prowadzących, wzrok się męczył i odciągał od tego, co faktycznie powinno być ważne dla oka. Bo przecież nie dla ucha.
Dla ucha, może i by się coś znalazło, bo różne wykonania utworów wcale nie były złe. Ale głosowanie i te sprawy… chyba każdy już wie, jak było. Nie wiem, po jaką anielkę jest tam jakieś jury i czyj głos to jury reprezentuje. Takie jury zamiast chrzanić głupoty i udawać, że się na czymkolwiek zna, weszłoby w struktury jakiejś partii, a najlepiej rządu i kreowało własną rzeczywistość, oderwaną od tej prawdziwej. Czyli dokładnie tak, jak postępują członkowie chyba wszystkich rządów na świecie – udają, że się tam na czymś znają i serwują nam głodne kawałki, jak to pracują w pocie czoła na naszą przyszłość i swoją chwałę. Z naciskiem na swoją chwałę.
Przyznam szczerze, że miałam tego nie oglądać. Ale po rozmowie z przyjaciółmi, specjalnie na tę okoliczność, podłączyłam telewizor do prądu. Niestety był to duży błąd. Żeby nie ulegać więcej takim pokusom i stracie czasu, teraz postąpię bardziej radykalnie. Schowam telewizor do pudełka i wyniosę w takie miejsce, żeby nie kusiło podłączanie i zużywanie prądu na rzeczy kompletnie bez sensu. Bo Eurowizja jest dla mnie kompletnie bez sensu. Operatorem kamery nie jestem i nie będę. Scenografii ani dekoracji także nie tworzę, więc nie było tam niczego więcej, na co można by było zwrócić uwagę. Poza jednym.
Otóż okazało się, że w Europie nam przybyło ostatnio kilka państw. To, że jest Izrael czy Gruzja, już może nie dziwi aż tak bardzo. Wszak te państwa leżą ponoć na naszym kontynencie od iluś tam lat. Ale teraz do Europy przeprowadziła się jeszcze cała Armenia i Azerbejdżan. To też jeszcze jakoś można zrozumieć, bo ostatnio do naszego kontynentu ciągnie ludzi z nieodległych krajów afrykańskich i azjatyckich. No, ale żeby Australię tak ciągnęło? Przyznam szczerze, że wszystkiego się spodziewałam, nawet durnego tłumaczenia, że Australia jest częścią Korony Brytyjskiej i dlatego bierze udział w konkursie tak zwanej piosenki europejskiej. Niestety. Usłyszałam, że Australia jest zachwycona poziomem Eurowizji.
Byłam w Australii, widziałam jak tam jest. I nie sądziłam, że dożyję czasu, aż usłyszę takie coś, co usłyszałam w sobotni wieczór. Do soboty miałam o Australii i Australijczykach zdanie raczej dobre. Był to jeden z tych nielicznych krajów zachodnich, którego nie ogarniała wszechogarniająca głupota i podstawowy brak wiedzy o świecie. Wydawało mi się, że mają gust, że przemyślana polityka imigracyjna, ściąga tam wyłącznie jednostki z organem myślowym. Przynajmniej to zaobserwowałam w trakcie swojego dość długiego tam pobytu. Ale cóż… Minęło kilka lat i najwyraźniej i Australię dopadła choroba infantylizmu, który sprowadził z Antypodów na północ Europy delegację artystów. Tylko oni jacyś dziwni byli. Bóg mi świadkiem, że na miejscu widziałam typowych Australijczyków o zupełnie innych rysach twarzy i wyglądzie. Możliwe, że czegoś nie zauważyłam, bo nie miałam w Australii ze sobą okularów, więc w razie czego kładę to na karb słabego wzroku. Niemniej jednak typowy Australijczyk, tam na miejscu, wyglądał kompletnie inaczej.
To i tak jest pikuś przy tym, że Australia nagle znalazła się w Europie. I na dodatek o mały włos, a jeszcze by i wygrała cały konkurs europejskiej piosenki. Kartografowie zapewne teraz płaczą na całym świecie, że trzeba mapy zmieniać. Wszystko, co można zobaczyć na istniejących mapach papierowych lub internetowych, można wyrzucić do kosza. Od południa nam się w ciągu krótkiego czasu dokleił cały duży kontynent. I dlatego od wschodu od wielu lat mamy Eurazję, a od południa, od soboty jeszcze Eurastralię. Świat przyspieszył, nie ma co. Zazwyczaj takie przemieszczanie się kontynentów trwało tysiące, ba! Miliony lat! A tu tak z dnia na dzień i to bez żadnych kataklizmów po drodze. Cuda na kiju.
Zostawię tę niewyjaśnioną zagadkę w tym miejscu, ponieważ nawet nie śmiem zgadywać, jak to się stało, że Australia nagle znalazła się w Europie. Ale słów kilka mam do państwa jury oceniającego poszczególne występy na Eurowizji. W okolicach czerwca 2019 roku odbędą się kolejne wybory do Parlamentu Europejskiego. Do tego czasu można znaleźć sobie jakąś partię, najlepiej rządzącą, wejść w struktury członków i wystartować w wyborach. I z tej pozycji można sobie kreować politykę, także kulturalną i głosować zgodnie z sympatiami lub antypatiami politycznymi. Co do innych spraw, wiem jedno – odłączenie telewizora od prądu, to jedna z moich najlepszych decyzji życiowych. I tylko mnie ta Australia w Europie nurtuje i pewnie jeszcze jakiś czas będzie nurtowała…
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)